Final EVA2022 to słuchawki, które w dużej mierze mają wartość kolekcjonerską. Po tego typu urządzenia głównie sięgają fani, ale również osoby takie jak ja, które lubią mieć coś unikatowego. Zapraszam nie(tylko) fanów Anime Neon Genesis Evangelion.
Test (3 strony) bezpłatny i bez sponsoringu – przytoczone stwierdzenia są tylko subiektywnymi odczuciami testującego to urządzenie
W moje ręce wpada sporo sprzętu, ale najbardziej lubię te, które mają w sobie coś unikatowego – czy to wyróżniają się jakąś funkcją czy też wyglądem. Szczególnie urządzenia kolekcjonerskie wykonane przy współpracy różnych firm są dużą gratką dla fanów. Jednym z takich urządzeń są słuchawki Eva2020 x Final, które powstały przy współpracy Ewangelionu i Final. Fanom tej serii Anime zapewne od razu zaświeciły się oczy 😊.
Słuchawki charakteryzują się oryginalnym wyglądem opartym na modelach evangelionów. Wzorem są trzy biomechaniczne roboty: jednostka 01 (Shogoki), jednostka 02 (Nigoki), Mark 0.6 oraz NERV i REI. W moje ręce trafiła seria Mark 0.6. Ich koszt to 920 zł (można znaleźć taniej w promocjach). Jak sprawdziła się u mnie? Zapraszam na krótką recenzję.
Specyfikacja techniczna:
- Wersja bluetooth – Bluetooth 5.0
- Mikroprocesor – Qualcomm QCC3020
- Pasmo przenoszenia -20Hz – 20kHz
- Obsługiwane profile – SBC, AAC, Qualcomm aptX audio
- Max czas odtwarzania muzyki – 6 godz (z aptX), 9 godz (z SBC/AAC)
- Czas korzystania z tel – 4 godz
- Czas ładowania – 2 godz
- Pojemność baterii – 50mAh dla jednej słuchawki, 950mAh dla etui
Załączone wyposażenie:
- Etui ładujące,
- końcówki douszne w 5 rozmiarach (ostateczna wersja TYPE E Truly Wireless Exclusive Edition),
- kabel ładujący USB typu C
Budowa i użytkowanie:
Już od pierwszego momentu jak tylko weźmiemy pudełko do ręki wiemy, że mamy do czynienia z wyjątkowym zestawem. Zarówno kolory jak i motyw przewodni nawiązuje do biomechanicznych robotów evangelion. Mamy chociażby numer nawiązujący do danej jednostki czy charakterystyczną falę wskazującą poziom ich synchronizacji z człowiekiem. Mój zestaw to Mark. 06, który został utrzymany w granatowo – pomarańczowej kolorystyce. Kolor pomarańczowy bardzo przypomina jesienne barwy jakich teraz sporo wokół nas.
Po otwarciu pudełka naszym oczom ukaże się niewielkie pudełeczko wykonane z tworzywa sztucznego, które również jest wzorowane na budowie maszyn. Etui kładziemy na płasko i tak też się otwiera. Znajdziemy na nim 4 diody informujące np. o poziomie naładowania baterii czy gniazdo USB C, które służy do ładowania. Nie posiada ono żadnych przycisków – w razie potrzeby np. uruchomienia ponownego parowania wykorzystujemy do tego przyciski na słuchawkach.
Zawias klapki dobrze pracuje, chociaż samo wyżłobienie pod klapką mogłoby być minimalnie większe i bardziej wygodne – ciężko otwiera się wieczko jedną ręką. Poza tym klapka utrzymuje się w pozycji otwartej o ile otworzymy ją do samego końca. Nie da się ustawić pokrywki pod dowolnym kątem, bo się wtedy zamknie. Niewielkie pchełki umieszczono w gniazdach, które służą również do ładowania. Magnesy dobrze utrzymują je w środku – same na pewno nie wypadną. Z drugiej strony nie ma też problemu z ich wyjęciem.
I w końcu dochodzimy do nich – słuchawek, które również otrzymały charakterystyczne kolory i wygląd wzorowany na wybranym robocie. Fanom serii zapewne od razu zaświecą się oczy 😊. Ja może nie jestem fanem tej konkretnej Mangi (bliższa mi jest np. Dragon Ball, ale do niej wrócimy jeszcze przy recenzji słuchawek wzorowanych na tej serii), ale i tak doceniam ich wygląd. Jakościowo, to mamy tutaj tworzywo sztuczne dzięki czemu zestaw jest bardzo lekki, ale z drugiej strony też widać precyzję i dobre wykonanie. Te małe pchełki praktycznie nie czuć w uchu.
Warto od razu zwrócić uwagę na to, że w opakowaniu znajdziemy również dodatkowe gumki (w sumie w 5 rozmiarach), które pozwolą nam dopasować słuchawki do swojego ucha. W moim testowym zestawie nie było dodatkowych gumek, ale na szczęście bez problemu pasowały te już założone. Poza tym mam też gumki w innym zestawie i spokojnie mogłam je podmienić.