Naszym Okiem: Huawei P60 pro – godny następca Huawei P30 Pro. Pamiętacie go jeszcze?

Test bezpłatny i bez sponsoringu – przytoczone stwierdzenia są tylko subiektywnymi odczuciami testującego to urządzenie

Huawei P60 Pro – jako recenzent technologiczny jestem związana z wieloma markami – praktycznie cały czas jest u mnie jakiś telefon do testów. W każdym z nich szukam tych dobrych i złych stron. Jednakże prywatnie mam kilka marek, z którymi jestem bardziej związana – jedną z nich jest Huawei. Głównie ze względu na mobilną fotografię, która jest moją duża pasją. Kocham robić zdjęcia i szukam do tego najlepszych narzędzi, a jednocześnie mieszczących się w kieszeni.

Widzę ogromny postęp w tej kwestii. Jeszcze kilka lat temu biegałam z cyfrówką po mieście, a dzisiaj leży ona w szufladzie i się kurzy. Moim towarzyszem jest zawsze telefon, a czasami nawet kilka. Prawdę mówiąc swoją prawdziwą przygodę z mobilną fotografią rozpoczęłam właśnie od modelu Huawei z serii P (wcześniej będąc fanem praktycznie jednej konkurencyjnej marki). Pierwszy model, który trafił w moje ręce, to był Huawei P9. Otrzymał on aparat:

  • Główny, podwójny aparat opracowany we współpracy z firmą Leica, 2x 12Mpx, F2.2, CO-ENGINEERED WITH LEICA, Matryca CMOS w technologii BSI, Lampa błyskowa, zdjęcia: PNG, GIF (static), JPEG, BMP, WEBP, WBMP, RAW(DNG)
  • Aparat przedni: 8 Mpx, F2.4

Pamiętam jak dziś te pierwsze zdjęcia z trybu nocnego czy malowania światłem, które wykonałam na Zamku w Mosznej. Z pół nocy chyba spędziłam i cykałam i nie mogłam się napatrzeć na to jak telefon pięknie łapie światło i to w dodatku z ręki. Coś co było dla mnie – jako laika fotografii – wręcz nieosiągalne.  Te zdjęcia do tej pory jestem wstanie wyciągnąć i pokazać bez najmniejszego wstydu i śmiało mogą nawet konkurować z niektórymi dużo nowszymi telefonami.

A tutaj zdjęcie za dnia:

Huawei P9
Huawei P9

P9 trafiła jednak do mnie tylko na chwilę, ale pozostała już w rodzinie.

Huawei P10
Huawei P10

Kolejnym modelem z serii P w moich rękach był Huawei P10. Producent rzucił wtedy mądre hasło: „Chcemy zainspirować użytkowników, aby maksymalnie wykorzystywali możliwości mobilnej fotografii i tworzyli artystyczne zdjęcia wszystkiego, co ich otacza i zachwyca”. Czy tak było?

Zacznę od tego, że na pokładzie smartfona znalazły się następujące obiektywy:

  • główny – 20 Mpx monochromatyczny + 12 Mpx RGB, F2.2 OIS (optyczna stabilizacja obrazu) Flash dwutonowy PDAF + CAF + laser + autofokus głębi, Video: 2160p@30fps, 1080p@60fps
  • przedni – 8 Mpx AF, F1.9

Największą zaletą nowego modelu miał być profesjonalny tryb portretowy, który otrzymał dodatkowo kilka specjalnych funkcji. Technologia trójwymiarowego wykrywania twarzy szczegółowo analizowała ponad 190 cech związanych z mimiką i kolorystyką. Dzięki temu, proces rozpoznawania twarzy stał się szybszy i bardziej precyzyjny. Każda opcja upiększania zdjęć portretowych wykorzystuje wiedzę na temat unikalnych cech wyglądu twarzy i koloru cery, dzięki czemu można stosować je w indywidualny i bardziej naturalny sposób

Nawet do dzisiaj mam w szufladzie zdjęcie z dnia premiery wykonane tym smartfonem:

Huawei P10
Huawei P10

Zatem posunęliśmy się o kolejny krok w mobilnej fotografii. Nie tylko zdjęcia nocne wykonane z ręki, tryby kreatywne (malowanie światłem itp.), ale również coraz lepsze portrety czy standardowe zdjęcia w ciągu dnia.

W tym przypadku jednak również smartfon nie został w moich rękach chociaż wygrałam go za zdjęcie wykonane podczas premiery. Nie mniej pozostał w rodzinie i długo dobrze służył 😊. Ja miałam ledwo co kupiony inny model konkurencyjny i niestety względy ekonomiczne wygrały.

Kolejnemu modelowi jednak już nie odpuściłam. Tak, mowa o Huawei P20 pro. To tak naprawdę on sprawił, że zakochałam się w mobilnej fotografii. Otrzymał on następujące obiektywy:

  • Tylny aparat:
    • 40 Mpix (RGB, przysłona f/1.8, rozdzielczość: 7296×5472 px, rozdzielczość video: 3840×2160)
    • 20 Mpix (monochromatyczny, przysłona f/1.6, rozdzielczość: 2448×3264 px)
    • 8 Mpix (teleobiektyw z 3x zoomem optycznym i z 5x Zoomem hybrydowym, przysłona f/2.4)
    • predyktywny autofocus zdolny do śledzenia obiektów w ruchu
  • Aparat przedni:
    • Aparat z pojedynczym obiektywem: 24 Mpix, przysłona f/2.0, rozdzielczość: 5632×4224 px, rozdzielczość video: 2160×1080 px

To właśnie ten model sprawił, że posunęłam się o kolejny krok w mobilnej fotografii. Zdjęcia nocne stały się jeszcze lepsze (bardziej wyraźne, jaśniejsze, więcej światła, kolory bardziej nasycone), zdjęcia za dnia wyskoczyły również na kolejny poziom (świetne szczegóły dzięki obiektywowi 40 Mpx, szeroka paleta barw, ładny balans bieli), a fragmenty świata nieco bliższe. Zoom optyczny to był strzał w dziesiątkę. Dzięki niemu wiele kadrów stało się dostępnych również dla mobilnych fotografów. Korzystałam z tego bardzo często.

A co ciekawe smartfon jeszcze do niedawna był w moich rękach, a teraz powędrował do kolejnego właściciela, który bardzo chętnie nadal korzysta z jego możliwości. Pomyśleć, że jeszcze po tylu latach można śmiało zrobić z niego naprawdę świetne kadry.

Nic więc dziwnego, że po spotkaniu z Huawei P20 pro z niecierpliwością czekałam na to co pokaże kolejny model.  A pokazał naprawdę wiele.  Huawei P30 pro posunął się o krok dalej i sprawił, że konkurencja miała za czym podążać. Nadal jednak pozostawała w tyle. Nowy model otrzymał bowiem naprawdę świetny zestaw obiektywów i kolejne oczko. Oto one:

  • Tylny aparat:
    • 40 MP (szeroki obiektyw, przysłona f/1,6, OIS)
    • 20 MP (bardzo szeroki obiektyw, przysłona f/2,2)
    • 8 MP (telefotograficzny, przysłona f/3,4, OIS)
    • Aparat HUAWEI Time-of-Flight (TOF)
    • obsługuje autofokus (fokus laserowy, fokus fazowy, fokus kontrastowy), obsługuje AIS (HUAWEI AI Image Stabilization).
  • Aparat przedni: 32 MP, przysłona f/2,0

Innowacją w tym modelu był teleobiektyw z peryskopowym układem soczewek, który dał niespotykaną wcześniej w smartfonach możliwość wykonywania zdjęć w bardzo dużym zbliżeniu bez utraty jakości zdjęcia. Użytkownik P30 Pro ma miał do wyboru 5-krotny zoom optyczny, 10-krotny zoom hybrydowy i aż 50-krotny zoom cyfrowy.

Pamiętam jak hitem Internetu stał się księżyc w powiększeniu x50.  Nie mogłam wyjść z podziwu, że telefon potrafił wykonać takie zdjęcie. Teraz już praktycznie każdy flagowiec ma taką funkcję, ale wtedy to było naprawdę coś.

Kolejnym krokiem do przodu w serii P (chociaż już nieco wcześniej pojawiło się również w Mate 20 Pro) był obiektyw szerokokątny, który pozwolił na uchwycenie jeszcze więcej w kadrze. Można było wybrać się na miasto i uchwycić na zdjęciu wszystkie rosnące budynki. A w Warszawie, w której mieszkam pojawiało się ich coraz więcej.

A do tego jeszcze opcja super makro, która pozwala na doskonałe fotografie mikro świata w odległości zaledwie 2,5 cm od obiektywów. Oj świat robaczków i zbliżeń na kropelki stanął wtedy przede mną otworem.  Do dzisiaj uwielbiam tego typu zdjęcia.

Generalnie Huawei P30 pro stał się kolejnym (po P20 pro) smartfonem, który tak naprawdę stał się już na stałe moim codziennym narzędziem do pracy, komunikacji i mobilnej fotografii. Zdjęcia, które wykonałam z tego modelu mogę liczyć już nie w setkach, a w tysiącach.

Dlatego też nie będę ukrywać trochę z żalem patrzyłam na to co stało się chwile później. Początki bez usług Google były naprawdę trudne i o ile nie potrzebowałam samych aplikacji googlowych, o tyle brak np. aplikacji bankowych i kilku użytkowych sprawiło, że z niepokojem wypatrywałam co będzie dalej z kolejną serią. W kolejnym roku pojawiła się, chociaż z lekkim opóźnieniem, seria P40. Ona jednak zagościła u mnie na krótko (nadal w ręku miałam P30 pro). W moje ręce wpadł nie tylko model P40 pro, ale również najwyższy z serii P40 pro+. I to o nim chciałabym wspomnieć. Otrzymał on następujące obiektywy:

  • Aparat tylny
    • Aparat Ultra Vision 50 Mpx (obiektyw standardowy, przysłona f/1.9, optyczna stabilizacja obrazu OIS)
    • aparat 40 Mpx (obiektyw ultraszerokokątny, przysłona f/1.8)
    • aparat 8 Mpx (teleobiektyw 10x, przysłona f/4.4, optyczna stabilizacja obrazu OIS)
    • aparat 8 Mpx (teleobiektyw 3x, przysłona f/2.4, optyczna stabilizacja obrazu OIS)
    • aparat do pomiaru głębi ostrości 3D
  • Aparat przedni – 32 Mpx (przysłona f2.2) + aparat do pomiaru głębi

Wyróżnikiem Huawei P40 pro + są 2 obiektywy tele, które budziły najwięcej emocji podczas premiery tej serii. Mowa oczywiście o obiektywach tele x3 oraz ten najciekawszy, bo tele x10. Można powiedzieć sobie WOW. Smartfon pozwolił na zbliżenie optyczne x10 i cyfrowe aż x100 (to raczej ciekawostka, ale jest). Po prostu bajka – od razu miałam w myślach co będę mogła nim sfotografować. Cyferki potwierdziły się również w rzeczywistości, chociaż z delikatnym, ale … 😊.

Za dnia mogliśmy otrzymać naprawdę świetne zbliżenia, w nocy nieco gorsze, ale i tak dawały mega frajdę. Dalsze zakątki miasta stały się jeszcze bardziej w zasięgu. Wiecie, ile to jest możliwości dla mobilnego fotografa? Można odkrywać miasto na nowo, które wydaje się, że już znamy praktycznie z każdej strony. Trochę ubolewam, że producent nie pociągnął tego w kolejnej serii, która trafiła do Polski.

Huawei P50 Pro
Huawei P50 Pro

A kolejnym był zeszłoroczny Huawei P50 pro. Otrzymał on następujące obiektywy:

  • główny 50 Mpix, f/1.8, OIS, autofocus – detekcja fazy
  • portretowy (czarno-biały) 40 Mpix, f/1.6
  • ultraszerokokątny 13 Mpix, f/2.2
  • telefoto 64 Mpix, f/3.5, peryskopowy teleobiektyw x3,5, OIS, AF
  • Kamera przednia: 13 Mpix, f/2.4

Duże wrażenie zrobiły na mnie zdjęcia nocne. Od razu da się zauważyć, że AI mocno tutaj pracuje i podrasowywuje zdjęcie, ale efekt końcowy jest fenomenalny – kolory, barwy, szczegóły – idealne na media społecznościowe i to bez żadnej dodatkowej obróbki. Można by się przyczepić do tego, że soczystość kolorów jest mocno podbita i światła bardzo uwydatnione, ale właśnie to nadaje zdjęciu to coś.  Nie przeszkadzały mu również trudniejsze warunki – jak ostra zamieć czy pochmurny dzień.

W ciągu dnia radzi sobie równie świetnie. Nie miałam nawet problemów z nadmiernym przeniebieszaniem śniegu. A jak wiadomo zima nie jest łatwym okresem do zdjęć. Szczególnie, gdy w zasięgu kadru mamy sporo śniegu lub trwa wieczna szarówka. Ale i tutaj smartfon poradził sobie wzorowo.

Muszę otwarcie przyznać, że jest wiele momentów, w których P50 Pro zrobiło na mnie duże wrażenie, chociaż były też takie momenty, w których nie do końca sobie poradził. Szczególnie tryb macro, który dopiero został dopracowany w niedawnym Mate 50 pro czy czasami problemy z zoomem 3,5 (w trudniejszych warunkach). Trochę na początku martwił mnie również brak moich ulubionych funkcji takich jak malowanie światłem, ale na szczęście wrócił w kolejnych aktualizacjach. Ten smartfon jest ze mną do dziś.

I co dalej? Aktualnie do sprzedaży wchodzi najnowszy model – Huawei P60 pro.

Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro

Otrzymał on następującą konfigurację:

  • Wyświetlacz: Ekran LTPO OLED o przekątnej 6,67-cala (2700 x 1220 pikseli) i częstotliwości odświeżania w zakresie 1-120 Hz, ściemnianie PWM o wysokiej częstotliwości 1440 Hz, częstotliwość próbkowania dotykowego do 300 Hz
  • Kolory: 1.07 mld kolorów, w zgodności z gamą P3; gęstość pikseli 444 PPI, HDR Vivid
  • Kolor urządzenia: Perłowy, czarny (matowy)
  • Wymiary: 161 mm x 74,5 mm x 8,3 mm
  • Waga: 200 g
  • Procesor: Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 4G, AI: 7th Gen Qualcomm AI Engine
  • GPU: Adreno
  • System operacyjny: EMUI 13.1
  • Pamięć: 8 GB / 256 GB lub 12 GB / 512 GB
  • Aparat Przedni: 13 MP do selfie (szerokokątny, F2.4)
  • Aparaty Tylne:
    • 48 MP Ultrajasny (zmienna mechaniczna przysłona F1.4~F4.0, OIS)
    • 13 MP Ultra-szerokokątny (F2.2)
    • 48 MP Ultrajasny teleobiektyw x3,5 (F2.1, OIS)
  • Bateria: 4815 mAh
  • Ładowanie: Przewodowe HUAWEI SuperCharge (Maks. 88 W)
  • Bezprzewodowe HUAWEI SuperCharge (Maks. 50 W)
  • Odporność: IP68
  • Bluetooth: 5.2 BLE, SBC, AAC, LDAC, L2HC
  • Wi-Fi : 802.11 a/b/g/n/ac/ax, 2,4 GHz / 5 GHz, 2×2 MIMO, HE160
  • USB: Typu C
  • Nawigacja: GPS, AGPS, Glonass, BeiDou, Galileo
  • Czujniki: Czujnik oświetlenia; Cyfrowy kompas; Czujnik grawitacyjny; Żyroskop; Dioda podczerwieni; Laserowy czujnik odległości; Czujnik temperatury barwowej.
  • NFC: Obsługiwane
  • Odblokowywanie: Czytnik linii papilarnych (pod ekranem), biometria twarzy
  • Typ karty SIM: Gniazdo karty 1: karta Nano-SIM
  • Gniazdo karty 2: karta Nano-SIM lub karta pamięci nano (karta NM)

Huawei P50 Pro

  • Sugerowana cena detaliczna w Polsce – phones/p60-pro
    • Wersja 8 GB / 256 GB: 5499 zł
    • Wersja 12 GB / 512 GB: 6299 zł – w początkowej fazie wyłącznie na huawei.pl
  • Oferta przedsprzedażowa: od 9 maja do 4 czerwca 2023 r.:
    • Smartwatch HUAWEI WATCH GT 3 (wersja 46 mm lub 42 mm) – gratis lub za 1 zł
  • Oferta na huawei.pl (9 maja – 4 czerwca 2023 r.):
    • Kupon rabatowy na wersję 12 GB / 512 GB, obniżający cenę o 300 zł do 5999 zł
    • Dodatkowe etui za 9,99 zł
    • 50% zniżki na przedłużenie gwarancji o rok
    • 5x więcej punktów w programie lojalnościowym Huawei
    • Darmowa i szybka dostawa
    • Raty 0% (20×0%)

Od ponad 2 tygodni smartfon jest już w moich rękach i muszę przyznać, że fotograficznie producent ciągle jest w formie 😊.

Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro

Widać, że Huawei nadal jest niedoścignionym liderem, jeśli chodzi o mobilną fotografię, chociaż nie ukrywam też, że są też momenty, w których spodziewałabym się odrobinę więcej. Chociażby w kwestii zoom-a optycznego. Wspomniany w tytule Huawei P30 pro posiadał powiększenie optycznie x5, które robiło naprawdę świetną robotę. Gdyby tutaj producent połączył aktualny zoom x3,5  i dodał np. x10, jak to było w Huawei P40 pro +, to byłoby idealnie. Owszem hybrydowe x10 w nowym P60 pro przy ładnej pogodzie może dać nam całkiem dobrej jakości ujęcia, ale jednak co powiększenie optyczne, to jednak optyczne.

Nowy model kontynuuje zmiany, które pojawiły się już przy niedawnej premierze Huawei Mate 50 pro. W P60 Pro mamy dwa obiektywy XMAGE z matrycami 48 Mpx. Pierwszy z nich to ultrajasny aparat ze zmienną 10-stopniową, mechaniczną przysłoną (f/1.4 – f.4.0) oraz optyczną stabilizacją obrazu. Drugi aparat to bardzo czuły na światło peryskopowy teleobiektyw f/2.1. Do dyspozycji mamy jeszcze ultraszerokokątny aparat 13 MP, f/2.2 o kącie widzenia 120° oraz na przodzie pojedynczy aparat do selfie 13 MP (f/2.4) z szerokim kątem.

Taki zestaw sprawia, że możemy wykonać wiele naprawdę świetnych ujęć, które będą nie tylko ładne, ale również wysokiej jakości. Co mnie urzekło?

  • Zdjęcia w dziennym świetle, przy ładnej pogodzie są bardzo szczegółowe o szerokim zakresie tonalnym i bardzo naturalnych kolorach – tak jak lubię. Nawet czerwienie, które są bardzo trudne do uchwycenia mają sporo szczegółów i nie są jedną zbitą plamą. Trochę spada jakość jak włączymy opcję „XMAGE / Jaskrawy”. Wtedy kolory są trochę przejaskrawione i czerwień traci szczegółowość.
  • Zdjęcia wykonane pod słońce nadal posiadają sporo szczegółów (nawet na pierwszym planie), nie pojawiają się niepotrzebne prześwietlenia, a rozchodzące się promyki świetlne dodają kropkę nad i w takim ujęciu. Szczególnie widać to podczas zachodu słońca czy np. w parku / lesie, gdy słońce przechodzi przez liście drzew. Wygląda to mega!
  • Zdjęcia wykonane w trybie z przysłoną zyskują bardzo ładne i naturalne rozmycie. Możemy sterować zarówno przysłoną fizyczną jak i wirtualną. W tym trybie idealnie wypadną wszelkiego rodzaju portrety czy zdjęcia produktowe. Rozmycie tła przyda się również w chwilach, gdy chcemy na pierwszy plan przenieść np. kwiatek czy gałązkę na drzewie. Sierść zwierząt czy włosy na głowie mają bardzo ładne przejście, są wyraźnie uchwycone i nie zmywają się z tłem.
  • Zdjęcia nocne (z trybu nocnego) zyskały ładne gwiazdki w miejscach świateł (jak z aparatu), czas naświetlania został odpowiednio skrócony, a efekt końcowy wygląda jak po obróbce np. w Lightroomie. Może wydawać się, że kolory są zbyt podbite, ale ostatecznie mogą się podobać. Nie można również narzekać na szczegółowość zdjęcia czy przesadnie rozświetloną scenę. Noc zyskała dodatkowy klimat.
  • Tryb księżyc pozwala uchwycić dwa plany. Jasny budynek, liście na drzewach itp. Owszem widać, że działa tutaj mocno AI (kilka sekund trwa obróbka po zrobieniu zdjęcia) i uchwycenie takiej sceny jest możliwe dopiero od powiększenia x10, ale ostateczny efekt może się podobać. Tutaj przyda się stabilna ręka, bo im większe przybliżenie, tym ciężej jest uchwycić właściwy kadr. Przydało by się wsparcie w postaci lepszej stabilizacji.
  • Zdjęcia w trybie macro potrafią zachwycić. W P60 pro zostało poprawione, to co w Mate 50 pro trochę kuleje. Zdjęcia w trybie macro (tutaj wykonywane są zarówno w szerokim kącie, na x1 jak i na zoomie x3,5 czy większym) robią mega wrażenie pod kątem szczegółowości – nawet po wykadrowaniu fragmentu z już gotowego zdjęcia. Najładniejsze zdjęcia macro wychodziły mi na x3,5 oraz x10. Przy czym przy x10 przyda się stabilniejsza ręka i dobre oświetlenie. Przy brzydszej pogodzie ciężej uchwycić szczegóły i zaczynają pojawiać się cyfrowe artefakty na brzegach obiektów. Momentami też przydała by się większa głębia.
  • Zoom optyczny x3,5 przy ładnej pogodzie pozwala również uchwycić wiele szczegółów. Do x10 możemy również wykorzystać zoom hybrydowy. Jakość mocno spada przy większych przybliżeniach. Zatem nie widzę całkowicie potrzeby korzystania z większych przybliżeń, poza momentami kiedy chcemy uchwycić księżyc.
  • Nowy układ interfejsu – opcje dodatkowe dodano na dole ekranu. Mamy tutaj do wyboru chociażby współczynnik proporcji, lampę błyskową, 3 tryby kolorystyczne XMAGE (Vivid (Jaskrawy), Bright (Jasny) oraz Original (Pierwotny)), Mistrz fotografii AI, Ruchome zdjęcie, Filtry, Linie siatki, ustawienia.
  • Tryby kreatywne, które znamy z poprzednich modeli – malowanie światłem. Do wyboru mamy 4 opcje: światła samochodów, świetlne graffiti, jedwabista woda oraz tory gwiazd. Osobiście uwielbiam opcję „jedwabista woda”, która rozmyje nam nie tylko wodę, ale również np. tramwaj w ruchu czy autobus i to również za dnia.

No dobrze, ale czy są kwestie, które wymagają poprawy? Owszem są. Jest ich nawet kilka:

  • Zdjęcia są mocno obrabiane, co sprawia, że efekt zobaczymy dopiero po kilku sekundach. Gdy chcemy podejrzeć kadr od razu, to czasami nie będzie to efekt jaki chcielibyśmy zobaczyć. Dopiero po chwili w galerii zostanie przetworzone zdjęcie i zyska ostatecznego kształtu. Najbardziej denerwowało mnie to w nocy, gdy czasami liczyły się sekundy, w których mogłam uzyskać odpowiedni kadr.
  • Gdy robimy zdjęcia macro, to aparat łapie dosyć szybko ostrość, ale następuje opóźnienie po kliknięciu w migawkę. To denerwowało mnie najbardziej, gdyż uchwycenie latającego owada wymaga nie małej precyzji i szybkości.
  • Tryb nocny w zoomie x3,5 często przełącza się na cyfrowy. Ta kwestia to chyba bolączka wszystkich smartfonów. Szczególnie widoczne są nieostrości, szumy i dziwne artefakty na niebie.
  • Kolory pomiędzy szerokim kątem, a główną matrycą czy zoomem x3,5 odbiegają od siebie.
  • Kolory tych samych ujęć w nocy potrafią się różnić – raz są ciepłe, a za chwile przechodzą bardziej w zimne. Wiem, że to kwestia obróbki, ale jednak nie powinno być tak sporego przeskoku.

Przyznam się Wam, że przez ostatnie 2 tygodnie wykonałam tym smartfonem ponad 2,5 tys. zdjęć. Wszystko po to, aby sprawdzić go w przeróżnych scenariuszach. Mimo pewnych bolączek, które podałam wyżej mogę śmiało powiedzieć, że Huawei P60 Pro, to smartfon, który fotograficznie powinien zadowolić naprawdę wymagających użytkowników. Podobnie pod kątem filmów – tutaj również możemy liczyć na bardzo wysokiej jakości ujęcia. Zresztą zobaczcie sami:

 

Doskonale zdaję sobie sprawę jednak z tego, że telefon, to nie aparat i powinien spełniać też szereg innych funkcji. Huawei P60 Pro otrzymał świetny wygląd. Szczególnie wersja biała, która zyskała perłowe plecki. Każdy smartfon wygląda inaczej – nie ma tych samych modeli.

Wersja czarna natomiast, to klasyka – matowe szkło, które nie łapie odcisków palców.

Na przodzie znajdziemy 6,67‑calowy (2700 x 1220 pikseli) ekran LTPO z częstotliwością odświeżania w zakresie 1-120 Hz, chroniony przez 10-krotnie bardziej wytrzymałe na upadki szkło Kunlun Glass (dokładnie to same szkło co w pomarańczowej wersji Huawei Mate 50 pro). Sam ekran jest bardzo czytelny o świetnych kolorach i szczegółach. Tak jak to powinno wyglądać we flagowcu.

Widać, że wizualnie i jakościowo wszystko jest dopracowane pod każdym względem. Jak zawsze u tego producenta. Nie zapomnijmy też o ochronie IP68 czy metalowych ramkach. W opakowaniu znajdziemy też przeźroczyste silikonowe etui oraz ładowarkę, co nie zawsze jest już spotykane.

Huawei P60 Pro, to również mocne wnętrze, chociaż nie do końca najnowsze. I tak:

  • Smartfon otrzymał bardzo mocny procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1, który sprosta każdemu zadaniu, ale nie jest to Gen 2 i nie posiada usług 5G. Potrafi też się zagrzać (podczas robienia dużej ilości zdjęć wyraźnie było czuć podwyższoną temperaturę)
  • Smartfon nie ma wbudowanych usług Google. Na jego pokładzie mamy za to  zainstalowaną nową nakładkę Emui 13.1. Dla użytkowników producent przygotował stronę https://appsonhms.com/pl/, na której znajdują się przydatne oraz praktyczne porady dotyczące wyszukiwania i pobierania ulubionych aplikacji oraz najważniejsze informacje o ekosystemie Huawei.
  • Smartfon posiada standardowy zestaw łączności (Bluetooth: 5.2 BLE, Wi-Fi : 802.11 a/b/g/n/ac/ax, 2,4 GHz / 5 GHz, GPS, NFC, 1 karta Nano-SIM + 2 karta Nano-SIM lub karta pamięci nano (karta NM)), który w codziennym użytkowaniu działa szybko i sprawnie. Nie zauważyła, aby coś działo się niepokojącego podczas połączeń ze słuchawkami po BT, rozmów czy nawigacji po mieście. Wi-Fi również nie sprawiało żadnych problemów.
  • Do dyspozycji mamy gniazdo USB C. Nie znajdziemy natomiast gniazda mini Jack 3,5 mm. Są za to bardzo dobrze grające głośniki stereo.
  • Czas pracy na baterii (4815 mAh) również nie odbiega znacząco od aktualnych flagowców. Dzień pracy to praktycznie standard. Do dyspozycji mamy też szybkie ładowanie 88 W oraz ładowanie bezprzewodowe 50 W.

Podsumowanie

Smartfony Huawei są ze mną od dawna i zawsze miałam wobec nich bardzo wysokie oczekiwania. Głownie pod kątem fotografii mobilnej, bo o całą resztę nie musiałam się martwić. Zawsze były to urządzenia dopracowane pod każdym względem – od wyglądu, przez jakość wykonania po mocne wnętrze. Również tym razem się nie zawiodłam. Zdjęcia wykonane z nowego modelu mają w sobie to coś, co sprawia, że gdy na nie spojrzymy, to momentami opada szczęka…

Nie oszukujmy się jednak… utrata wbudowanych usług Google czy brak obsługi sieci 5G niestety nie pomaga, mimo że jest to naprawdę świetny foto-smartfon. Dla kogo zatem jest Huawei P60 Pro? Dla fana marki, który kocha mobilną fotografię i oczekuje jak najwyższej jakości zdjęć wykonanych smartfonem. Dla osoby, która nie potrzebuje łączności 5G (w Polsce jeszcze nie jest jakoś mocno rozwinięta) i poradzi sobie z instalacją niektórych aplikacji czy pakietu Google z App Gallery (np. GSpace czy GBox) czy sklepów alternatywnych.

Diana (Technosenior)

Techno Senior Poleca E1666079531952 Technosenior

Kontakt

Zapraszamy do kontaktu: redakcja(at)technosenior.pl

Discover more from TECHNOSenior

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading